Siurana zawsze w cenie.
W poszukiwaniu schronienia przed jesiennymi, niskimi temperaturami, jakie oferuje nam aura w Polsce, zastanawialiśmy się nad nową dla nas Grecją, jednak ostatecznie skierowaliśmy się, utartymi szlakami, do Katalońskich rajów skalnych.
Po drodze, obowiązkowy postój na wspin we Francji, wypadł tym razem, w słynącym z doskonałych win regionie Bourgogne, czyli w Burgundii. Wiele razy przejeżdżałem tędy w drodze na południe, nie zdając sobie sprawy, że i tutejsze doliny kryją interesujące skalne ściany. Odwiedziliśmy rejon znany pod nazwą Cormot, a konkretnie wciąż jeszcze nie do końca wyeksplorowany sektor ‚Le bout du monde’. Tamtejsze ściany oferują różnorodne wspinanie na każdym poziomie zaawansowania, a dodatkowo większość z nich ma wystawy południowe, co sprzyja spragnionym promieni słonecznych.
Po dwóch dniach wyruszyliśmy w dalszą podróż.
Cały wyjazd stał pod znakiem OS. I choć w Siuranie byłem już kilka razy, wciąż mam tam drogi czekające na ‚odstrzał’. Po dwóch tygodniach wspinania w tym jakże cudownym i wymagającym wspinaczkowo miejscu, udało mi się przejść: ‚Pren Nota’ 8a, ‚Tret de Carxot’ 8a, choć według mnie raczej 7c+ oraz bardzo ciekawą ‚Mandibula batiente’ 7c+.
Natomiast w ciągu zaledwie dwóch dni w sąsiednim Margalefie, w najczystszym stylu przeszedłem: Meconi 8a+, Margullo 8a, La Pedonavidas 8a i Tekken 8a.
Teraz nadszedł czas, by skupić się na panelowym ładunku, którego efekty, być może uda się przetestować już lutym w Hiszpanii… :))